DT News - Poland - Fałszywe aparaty ortodontyczne szkodzą zdrowiu

Search Dental Tribune

Fałszywe aparaty ortodontyczne szkodzą zdrowiu

fot.: UNIDENT UNION Dental Spa
UNIDENT UNION Dental Spa

UNIDENT UNION Dental Spa

pon. 17 lutego 2014

ratować

Popularne zwłaszcza w krajach azjatyckich, fałszywe aparaty ortodontyczne pokazują, że dbanie o harmonijny i zdrowy uśmiech stało się symbolem statusu społecznego. Czy moda na fałszywe aparaty może być szkodliwa dla zdrowia?

Moda na fałszywe aparaty ortodontyczne może wyrządzić sporą krzywdę, o czym przekonuje dr Iwona Gnach-Olejniczak, lekarz dentysta i ortodonta z Wrocławia. „Byłam wstrząśnięta, oglądając internetowe filmy o tym, jak ze spinacza i kolorowych koralików można zrobić pseudoaparat ortodontyczny. Przecież taka instalacja noszona w ustach to najprostsza droga do stanów zapalnych dziąseł, śluzówki policzków oraz innych parafunkcji, wynikających z niewłaściwych przeciążeń zębów, nie mówiąc już o tym, że takie rękodzieło nie ma oczywiście żadnych wartości medycznych” – mówi dentystka.

Na szczęście moda na fałszywe aparaty rozwija się na razie tylko w krajach azjatyckich, choć w polskiej ortodoncji spotykamy się z zachowaniami, którym bliżej do mody niż medycyny. Dla pacjentów często najważniejszy jest wygląd aparatu. „Dopytują, czy aparat będzie miał kolorowe gumki, kryształowe zamki itd. Są gotowi płacić więcej za takie ozdoby, mimo że nie przyspieszają one leczenia, a wręcz są stosowane w aparatach starego typu” – mówi dr Gnach-Olejniczak. Wg eksperta najskuteczniejsze są obecnie ascetyczne aparaty bezligaturowe, które składają się tylko z zamków przyklejanych na powierzchnię zębów i cienkiego, metalowego drutu, który jest „wklikiwany” w zamek. „Ten niklowo-tytanowy drut aktywowany ciepłem to jedno z największych odkryć ortodoncji. Technologia opracowana na potrzeby programów kosmicznych NASA pozwala dziś leczyć wady zgryzu szybko i komfortowo. Za takie rozwiązania warto płacić, a nie za nic nieznaczące ozdoby, kryształki i kolorowe gumki” – dodaje.

Jaka jeszcze moda panuje w świecie ortodoncji? Osoby publiczne, którym zależy na wyglądzie są gotowe zainwestować w technologię, która sprawi, że aparat będzie niewidoczny. Dlatego aparaty samoligaturujące występują w wersji ceramicznej, tzn. że stosuje się zamki porcelanowe, które kolorem przypominają szkliwo zębów. „W efekcie w uśmiechu widać praktycznie tylko cienkie druciki, biegnące wzdłuż łuków zębowych” – wyjaśnia dr Gnach-Olejniczak i dodaje, że tzw. aparaty estetyczne kosztują kilka tysięcy więcej, ale ich wygląd nie przekłada się jednak na efekt terapeutyczny. „Leczenie trwa tak samo długo” – dodaje.

„Gadget Obsessed Status Symbol Infatuated Professionals” (GOSSIP) – tak nazywa się na pokolenie otoczone technologicznymi narzędziami takimi, jak: smartfony, czytniki, tablety. Do modnych gadżetów, które zachwycają i są obiektem pożądania, dołączają „niewidoczne” aparaty ortodontyczne. Od kilku lat na rynku funkcjonują systemy nakładkowe, które wytwarza się indywidualnie do zgryzu danego pacjenta. Płytki przypominające silikonowe szyny do wybielania wymieniane są średnio co 2-4 tygodnie. Zaletą jest fakt, że można je zdejmować do mycia zębów czy posiłków. „Nakładki sprawdzają się w przypadku niedużych wad, niestety nie są w stanie rozbudować łuków zębowych, a tego wymaga leczenie większości pacjentów w Polsce, mających zbyt wąskie łuki i przez to stłoczone zęby” – mówi dr Iwona Gnach-Olejniczak. „Nawet przy małych wadach efekt medyczny jest różny, ponieważ pacjenci zdejmują nakładki na dłużej, gubią je, nie zgłaszają się systematycznie na zmianę płytek” – wyjaśnia dentystka. Nierzadko taka nakładka zostaje zniszczona albo zgubiona.

Kolejna moda w świecie „niewidzialnej” ortodoncji to aparaty lingwalne, czyli językowe. Zamki są przyklejane od wewnętrznej strony zębów, dzięki czemu leczenie ortodontyczne można ukryć. Ale i w takich przypadkach pojawiają się przeszkody. Aparatów lingwalnych nie stosuje się przy zbyt wąskich łukach zębowych, chorobach przyzębia i krótkich zębach. Wymagają też większej dbałości o higienę. Czy aparaty „niewidoczne” to faktycznie przyszłość ortodoncji? Iwona Gnach-Olejniczak mówi: „W mojej ocenie nie, skoro niektórzy zakładają fałszywe aparaty zrobione ze spinaczy właśnie po to, by było widać, że prostują zęby. Ortodoncja to nie tylko symbol statusu, ale także znak świadomości, jak ważny jest uśmiech w życiu. Dlatego technologia koncentruje się na skuteczności leczenia, a nie na sposobach ukrycia szyn. Poza tym, gdyby takie aparaty były aż tak uniwersalne, nie widzielibyśmy tak wielu hollywoodzkich gwiazd z metalowymi drutami widocznymi na zębach”. Wrocławska ortodontka widzi tylko jeden pozytyw z podrabiania aparatów. Zjawisko to może dodać pewności siebie tym, którzy wstydzą się leczenia i z tego powodu nie zakładają aparatów oraz nie leczą wad zgryzu. W ten sposób szkodzą swojemu zdrowiu (większa podatność na próchnicę, ubytki szkliwa, bruksizm itd.). Teraz mogą zobaczyć, że aparaty są przedmiotem pożądania i nie są zarezerwowane tylko dla nastolatków.
 

To post a reply please login or register
advertisement
advertisement