DT News - Poland - Gabinet higieny stomatologicznej – inny model?

Search Dental Tribune

Gabinet higieny stomatologicznej – inny model?

Shirley Gutowski, USA

Shirley Gutowski, USA

śro. 17 sierpnia 2011

ratować

Uczyłyśmy się o wszelkich nowych produktach i narzędziach do oceny ryzyka, słuchając wykładów, czytając artykuły w czasopismach i w Internecie. Testy ślinowe zmieniały się od prostych papierków lakmusowych, służących do oceny pH w jamie ustnej do badań pozwalających na wykrywanie bakterii patogennych dla przyzębia czy też infekcji wirusem HPV.  

Zwolennicy innowacji i radykalnych zmian chcą, aby higienistki stomatologiczne mierzyły ciśnienie
krwi, przeprowadzały badanie periodontologiczne, badały ślinę, a nawet pobierały próbki krwi
w ramach kontroli leczenia chorób przyzębia.

Badanie zwarcia, ocena objawów bezdechu nocnego, badanie wibracyjne stawów, badanie stopnia utlenowania krwi, uwidacznianie próchnicy i rozmowy z pacjentami dobrze służą praktyce stomatologicznej, ale kiedy znaleźć czas na skaling i polerowanie? Nie możemy przecież zrezygnować z podstawowego celu wizyty higienizacyjnej.

Idea pracy higienistki stomatologicznej się zmienia. Dr Fons twierdził kiedyś, że zatrudnienie kogoś, kto potrafi czyścić zęby mogłoby w wielu przypadkach ogromnie ułatwić prowadzenie gabinetu stomatologicznego. Ten pomysł ewoluował, stwarzając potrzebę zatrudnienia osoby, która mogłaby prowadzić instruktaż i czyścić zęby, a następnie pracownika, który przeprowadzi diagnostykę, instruktaż i czyszczenie zębów.

Samo oczyszczenie zębów w czasach dr. Fons zajmowało niemal godzinę. Rozbudowywanie wizyty higienizacyjnej o dodatkowe zabiegi nie ma uzasadnienia. W jaki sposób zaangażowana higienistka stomatologiczna ma zdążyć ze wszystkim, nie zmieniając wizyty w chaotyczny pościg?

Nadszedł czas, aby przemyśleć obecną sytuację. Liczba dostępnych obecnie w stomatologii narzędzi diagnostycznych, poziom technologicznego zaawansowania i ogrom dostarczanych przez nie informacji zabiera wiele czasu. Proste badanie zdrowia na podstawie próbki śliny zajmuje ok. 10 min. Trzeba do tego czasu dodać rzetelne badanie przesiewowe w kierunku raka jamy ustnej – to co najmniej 5 min, następnie badanie periodontologiczne i kontrolę ciśnienia krwi – w ten sposób mija większa część wizyty. Nowe stanowisko w gabinecie – menadżer czynników ryzyka (Risk Factor Manager – RFM) może rozwiązać problem z czasem.

Część obowiązków higienistki może być przejęta przez osobę zajmującą się wyłącznie zbieraniem danych. To menadżer RFM prowadziłby badania śliny i pomiary ciśnienia krwi, a w razie potrzeby także badania przesiewowe pod kątem próchnicy i raka jamy ustnej, badałby krew w kierunku markerów stanu zapalnego i kontroli stężenia glukozy, a także przeprowadzał analizę zwarcia i wibracyjne badanie stawów. RFM przeprowadzałby badanie periodontologiczne i zbierał wszystkie inne dane dla każdego nowego pacjenta przed rozpoczęciem leczenia.

Zgromadzone dane byłyby przedstawiane lekarzowi dentyście, który na ich podstawie stawiałby rozpoznanie. W idealnym gabinecie RFM i higienistka stomatologiczna pracowaliby zamiennie, np. w systemie tygodniowym. Zgromadzenie tych danych jest bardzo ważne, ale proces ich zbierania koliduje z zabiegami higienicznymi. Dlatego nadszedł czas na wprowadzenie nowego modelu gabinetu. Do obowiązków RFM może należeć także wiele innych zadań, np. te, które są zawsze na końcu listy priorytetów i nigdy nie mogą się doczekać realizacji, chociażby zarządzanie danymi dotyczącymi gabinetu.

Czy potrafisz szybko stwierdzić, ilu masz pacjentów z kieszonkami powyżej 6 mm i ilu z nich choruje na cukrzycę? A czy to ważne? Zdecydowanie tak! Brakuje danych dotyczących higieny stomatologicznej, które ułatwiałyby prowadzenie praktyki. Posiadanie odpowiednich danych na temat gabinetu może w ogromnym stopniu uporządkować pracę.

Bez rozpoznania choroby przyzębia i laboratoryjnych dowodów na obecność stanu zapalnego i patogenów, nie otrzymamy refundacji kosztów leczenia periodontologicznego. Współczesny model praktykowania higieny stomatologicznej w ramach gabinetu dentystycznego nie pozostawia czasu na gromadzenie tak dokładnych danych.

Wiemy również o istnieniu sieci wzajemnych zależności pomiędzy stanem zdrowia jamy ustnej i zdrowiem ogólnym. Pacjenci nie wiedzą wszystkiego na temat tych powiązań i nikt tego od nich nie oczekuje. Wiemy jednak, że dobrze byłoby posiadać związane z tym dane. Jeśli np. mamy pacjentów z chorobą przyzębia, którzy wiedzą albo nie wiedzą, że chorują też na cukrzycę, to dla nas ważna informacja. Interoperacyjna cyfrowa kartoteka pozwoliłaby nam na zapoznanie się z ich dokumentacją medyczną zanim zaczniemy leczyć cukrzycę tak, jakby to było zapalenie przyzębia. RFM miałby czas na zgromadzenie tych informacji i przekazanie ich lekarzowi dentyście zanim pacjent trafi do higienistki.

Przykład: Odkryto istnienie zależności pomiędzy obturacyjnym bezdechem sennym (obstructive sleep apnea – OSA) a zapaleniem przyzębia. Mając dostęp do dokumentacji medycznej pacjentów, lekarz dentysta może ich zachęcić do leczenia OSA, co spowoduje poprawę stanu przyzębia. Wprowadzenie modelu RFM w tym momencie rozwoju opieki zdrowotnej to dobrodziejstwo.

Wdrażanie do pracy wyników nowych badań jest przy obecnym modelu praktycznie niemożliwe. Gdyby wśród personelu znajdował się RFM, byłoby to łatwiejsze, ponieważ taka osoba mogłaby także odpowiadać za comiesięczne referowanie nowych odkryć podczas spotkań pracowników. W małych gabinetach podążanie za najnowszymi zmianami w opiece stomatologicznej jest zwykle obowiązkiem każdego pracownika, co często oznacza, że nie robi tego nikt. Gdyby jedna osoba dokonywała przeglądu, wyboru i prezentacji prasy, a jednocześnie całkowicie koncentrowałaby się na zarządzaniu ryzykiem pacjenta poprzez gromadzenie danych diagnostycznych, wszyscy odnieśliby niemałą korzyść.

 

To post a reply please login or register
advertisement
advertisement