DT News - Poland - Laser to jest kosmos!

Search Dental Tribune

Laser to jest kosmos!

czw. 20 lutego 2020

ratować

W codziennej pracy zajmują się stomatologią zachowawczą, endodoncją, ortodoncją, chirurgią stomatologiczną, protetyką, periodontologią i pedodoncją, a także medycyną estetyczną. Laser zagościł na stałe w klinice jakiś czas temu, a dzisiaj nie mogą się bez niego obejść. O tym, jakie były początki, powody decyzji oraz pierwsze kroki, rozmawiamy z entuzjastycznym trio zwolenników stomatologii laserowej – lek. stom. Jolantą Regulską, lek. stom. Agnieszką Miłosz-Kęsik oraz dr. n. med. Piotrem Regulskim.

Zacznijmy od przypomnienia początków…

Jolanta Regulska: Pierwszy mój kontakt z laserem miał miejsce ok. 20-30 lat temu. Uczestniczyłam w kursie z wykorzystaniem laserów CO2 i przyznam, że nie do końca mnie to wtedy przekonało. Zaczęłam czytać publikacje, poznawać zalety tych urządzeń, ale też ich wady. Martwiło mnie, niestety, zbyt duże odparowanie tkanek i niezbyt przyjemny zapach roznoszący się w gabinecie. Zniechęciłam się wtedy bardzo i bez entuzjazmu odłożyłam te kwestie na bliżej nieokreśloną przyszłość.

Co się stało, że ta myśl jednak powróciła?

JR: Pewnego razu, w drodze do Poznania na targi CEDE, z koleżankami zastanawiałyśmy się nad tym, na co zwrócić uwagę, co kupić, co mogłoby odmienić naszą pracę. Rozmawiałyśmy o materiałach, sprzęcie, wyposażeniu. Już wtedy wiedziałam, że najchętniej kupiłabym laser, ale chciałam, żeby to było urządzenie z wieloma różnymi możliwościami, takimi jak: wybielanie, działanie na przyzębie, biomodulacja, działanie przeciwbólowe, dezynfekcja. Korzystałam z lampy do wybielania, ale była ona nieporęczna i nie nadawała się do wykorzystania w żaden inny sposób. Więcej stała w kącie i zajmowała przestrzeń niż faktycznie służyła nam do pracy. To był przyczynek, aby zwrócić uwagę na lasery, które są dostępne na rynku. Odwiedziłyśmy wiele stoisk, porównywałyśmy parametry wg klucza możliwości zastosowań, dostępności serwisu. Oczywiście, cena była istotna, ale kwestie wsparcia posprzedażowego były równie ważne. Wtedy zdecydowałam się na zakup lasera diodowego LiteMedics, a moja koleżanka zainwestowała w laser LightWalker jako pierwsza.

Wahałam się, ponieważ byliśmy w trakcie remontu gabinetu i planowałam większe inwestycje odłożyć na później. Kiedy rozpoczęłam pracę z laserem diodowym wiedziałam, że zakup urządzenia o większych możliwościach jest już tylko kwestią czasu. Wtedy priorytetem było zakończenie inwestycji remontowej, jednak szybko zwyciężyła chęć przejścia na wyższy poziom metod leczenia.

Czy mając laser erbowo-jagowy, korzystacie Państwo nadal z lasera diodowego?

JR: Tak, oczywiście, np. wówczas, kiedy zachodzi potrzeba dezynfekcji przyzębia czy kanałów. Początkowo myśleliśmy, że Er:YAG może nie być w pełni wykorzystany, szczególnie na początku, ale szybko się okazało, że przydałby się taki drugi.

Pani Agnieszko, dlaczego uwierzyła Pani w endodoncję laserową i jej skuteczność?

Agnieszka Miłosz-Kęsik: Laser w endodoncji znacznie przyspiesza i ułatwia mi pracę. Leczenie endodontyczne przy użyciu metody PIPS stanowi rewolucyjny sposób oczyszczania i dezynfekcji kanałów korzeniowych. Wierzę w to, że zastosowanie tej metody jest leczeniem efektywnym i lepszym, bo zmiany okołowierzchołkowe cofają się i nie ma potrzeby kierowania pacjenta na zabiegi z zakresu resekcji wierzchołka korzenia.

Jak pacjenci reagują na zastosowanie takiego sprzętu?

A.M-K: Rewelacyjnie! Informuję ich, że mogę wykorzystać przy leczeniu najnowszą technologię dostępną na rynku. Tłumaczę też, że największym problemem endodoncji jest odpowiednie oczyszczenie kanałów. Z tym zmagamy się od lat i to jest największa przyczyna niepowodzeń – brak pewnej i skutecznej metody na oczyszczanie kanałów korzeniowych. Laser jest w tym zakresie niezwykle pomocny.

JR: W zabiegach endodontycznych pracujemy laserem, ale zawsze pod mikroskopem. Widzimy dokładnie, jak można oczyścić kanały metodą tradycyjną i tą z wykorzystaniem lasera. Laser, dzięki swojej precyzji, sprawdza się także w przypadkach obliteracji kanałów. Po zabiegach często stosujemy końcówkę Genova, która ma działanie przeciwbólowe. Pacjenci są zaskoczeni, że po chwili naświetlania ból znika.

A.M-K: Dawniej, gdy trafiał do mnie pacjent z bólem, po trudnym leczeniu endodontycznym, często zalecałam antybiotyk. Zauważyłam, że po zastosowaniu lasera znacznie zmniejszył się odsetek pacjentów, którzy przyjmują antybiotyki. Z obserwacji i doświadczenia wiem, że laser dobrze oczyszcza i dezynfekuje kanały.

Panie Piotrze, gdzie poza endodoncją i stomatologią zachowawczą, urządzenia laserowe znajdują zastosowanie w gabinecie?

Piotr Regulski: We wszystkich dziedzinach stomatologii. Zajmuję się głównie ortodoncją, ale nie używałbym określenia „ortodoncja laserowa”, choć podczas przygotowania zębów, przed przyklejeniem zamków ortodontycznych, a także na koniec leczenia ortodontycznego, podczas zdejmowania zamków, laser jest przydatny. Stosuję go też do redukcji bólu i naprężeń, używając końcówek biostymulacyjnych, a także do leczenia zaburzeń stawów skroniowo-żuchwowych. Przy użyciu odpowiednich parametrów wydłużamy korony kliniczne i odsłaniamy zatrzymane zęby. Zauważam też znaczącą przebudowę przyzębia i struktur kostnych. Nawet kieszonki dziąsłowe o głębokości 10 mm udaje się w niektórych przypadkach całkowicie wyleczyć.

Jakie inne korzyści ze stosowania lasera w pracy można jeszcze wymienić?

JR: Podczas opracowywania ubytków laserem nie ma wibracji. Przy pracy z laserem operator jest zadowolony nie mniej niż pacjent. Dodatkowo, brak dźwięków, skrócony czas pracy to nieocenione zalety. W wielu przypadkach, podczas opracowania ubytków, mogę zrezygnować ze stosowania znieczulenia.

Laser tej klasy to duża inwestycja w klinice. Czy pacjenci z powodu użycia lasera w konkretnych procedurach płacą więcej?

JR: Powinni… Mamy wielu stałych pacjentów od lat, jesteśmy z nimi zżyci. Zdecydowaliśmy, że niektóre procedury są wyceniane drożej, lecz przy tej inwestycji przyświecał nam jednak inny cel. Zależało nam na lepszym, bezpieczniejszym i szybszym leczeniu, bez bólu, bez krwawienia. Przewidywalnym i powtarzalnym. Postawiliśmy na to, aby pacjenci byli zadowoleni. Mamy świadomość, że gdy pacjent jest zadowolony, to przyjdzie na kolejną wizytę chętniej, ale też przyprowadzi do nas rodzinę, bliskich i poleci nas innym.

A.M-K: W przypadku pacjenta z bólem zależy mi na tym, żeby mu jak najszybciej pomóc. Wykonuję procedury stomatologiczne, a następnie stosuję biostymulację z użyciem głowicy Genova, aby zmniejszyć ból. Ta procedura jest stosowana po wszystkich zabiegach chirurgicznych, przy odleżynach po protezach, aftach oraz po zabiegach endodontycznych. Biostymulacyjna Genova zmniejsza dolegliwości bólowe, działa przeciwzapalnie i przyspiesza gojenie.

Jeszcze raz wróćmy do początku – do pierwszego kontaktu z laserem w pracy klinicznej. Jakie emocje temu towarzyszyły? Jakie obawy?

JR: Na początku największe obawy były o to, żeby czegoś nie zepsuć…

A.M-K: Jak się kupuje takie urządzenie, to nie można zacząć pracować tak po prostu. Konieczne jest nauczenie się, przygotowanie i poznanie. Nie można jednego dnia zrobić wszystkich procedur. My uczyliśmy się tych procedur po kolei. Parametry, ustawienia, procedury…

Pani doktor, ile upłynęło czasu od pierwszego dotknięcia lasera w gabinecie przy pacjencie do momentu, kiedy nabrała Pani pewności i obawy zeszły na drugi plan?

A.M-K: Niewiele. Początki to dużo dystansu i pokory. Trochę błędne przeświadczenie, że jest to niezmiernie trudne i skomplikowane. Baliśmy się, że czas zanim zaczniemy pracę będzie długi, znacznie dłuższy niż się faktycznie okazało. Po szkoleniu u dr. Piotra Roszkiewicza w weekend, w poniedziałek wróciliśmy do gabinetu, dr Jolanta wzięła laser i zaczęła nim pracę.

JR: Kiedy na początku szkolenia usłyszałam, ile jest istotnych elementów w tym urządzeniu pomyślałam, że to nie dla mnie, ale syn będzie tym pracował. Zdecydowałam się jednak zacząć pracę i faktycznie, zrobiłam to jako pierwsza. Tego pierwszego dnia byłam zachwycona! Dostałam drugie życie zawodowe i na nowo odkryłam przyjemność płynącą z pracy. Przełamałam swego rodzaju rutynę i monotonną powtarzalność. Dzisiaj w zasadzie mogę tylko żałować, że decyzja o tej inwestycji była tak późna, bo mogłabym cieszyć się tym już znacznie wcześniej.

A jak długi był okres adaptacyjny? Po jakim czasie uznała Pani, że już potrafi tyle, żeby się nie bać?

A.M-K: Na samym początku najbardziej bałam się, że mogę uszkodzić laser. Dlatego najpierw poznałam dokładnie jego działanie, przed pierwszym szkoleniem uczyłam się fizyki i tego, czym w ogóle jest laser. Następnie, po szkoleniu z zakresu obsługi i zastosowania laserów, przestałam się bać używać tego urządzenia w pracy z pacjentami. Oczywiście, nie od razu we wszystkich procedurach, ale systematycznie, krok po kroku.

Najlepszą drogą jest więc zrozumienie działania i uczenie się poszczególnych procedur?

A.M-K: Inwestując w taki laser, trzeba się cały czas szkolić i uczyć. Laser otworzył nam wiele nowych możliwości i kolejne rozdziały naszego zawodowego życia. Zmusił, a właściwie zmotywował do robienia kolejnych kroków. Oczywiście, najlepiej jeśli tego typu urządzenie będzie wykorzystywane przez cały zespół, ale dzisiaj widzimy, że laser nie stoi bezużyteczny – częściej go sobie „wyrywamy”. Jeśli chodzi o szkolenia, to szybko podjęłam decyzję o kontynuowaniu edukacji w zakresie medycyny estetycznej i poszłam na studia podyplomowe. Rozwój i uczenie się to prawdziwa przyjemność, nie tylko obowiązek. Jak ktoś jest lekarzem dentystą z pasją, to będzie się szkolił i rozwijał przez całe życie. Rosnące zainteresowanie medycyną estetyczną wspaniale uzupełnia naszą ofertę. Zęby to nie wszystko, cała estetyka w obrębie twarzy jest istotna.

Panie Piotrze, długo się Pan opierał zanim zaczął Pan pracę z laserem?

PR: Trochę dłużej. Początkowo byłem sceptyczny, przyglądałem się. Praca na uczelni, doktorat... Ale z każdym dniem coraz bardziej się przekonywałem. Zaczynałem od pojedynczych zabiegów, powoli mnie to wciągało, intrygowało. Dzisiaj jestem w trakcie studiów Masters in Laser Dentistry organizowanych przez firmę Fotona.

Jak byłoby dzisiaj było bez lasera?

JR: Dziwnie… Nie byłoby, co prawda, raty do płacenia… A mówiąc poważnie, to bez zastanowienia kupiłabym go jeszcze raz.

PR: Nie moglibyśmy wykonywać wielu zabiegów. Może brzmi to banalnie, ale taka jest prawda. To widzą też pacjenci – możemy więcej, szybciej i pewniej.

A.M-K: Jedynym początkowym wysiłkiem była edukacja i poznanie nowego urządzenia, jednak stagnacja i zastój to tak naprawdę regres. Kto tego nie zrozumie, cofa się.

Jest się od kogo uczyć stomatologii laserowej w Polsce?

PR: Jest kilka osób, od których można się uczyć. Bardzo dużo pomógł nam dr n. med. Michał Nawrocki – merytoryczny, praktyczny, wykorzystał maksymalnie czas kursu. Dużo też nauczyliśmy się od dr Hanny Ostaszewskiej-Niezgódki.

JR: Mamy także własne grono użytkowników – przyjaciół, wzajemnie się wspieramy i dzielimy doświadczeniem.

A.M-K: Trzeba dodać, że bardzo duże wsparcie otrzymaliśmy od firmy BTL. Mamy dużo usystematyzowanych materiałów ze wszystkimi procedurami, zawsze można szybko wrócić do czegoś, co się zapomniało. Wszystko jest dokładnie i po kolei opisane. Z pewnością nie zostaliśmy pozostawieni sami sobie.

Pracujecie Państwo na ustawieniach urządzenia sugerowanych przez producenta?

PR: Ustawienia można zmieniać, nawet trzeba, aby dostosować je do danego zabiegu i własnych preferencji.

Czy wybierają się Państwo na 3. Kongres Polskiego Towarzystwa Stomatologii Laserowej, który już za kilka dni odbędzie się w Krakowie?

A.M-K: Jest to wydarzenie interesujące i z pewnością każdy, kto interesuje się stomatologią laserową, powinien w tym kongresie wziąć udział. Ważny jest także kontakt z innymi użytkownikami laserów, z którymi możemy porozmawiać, omówić niektóre przypadki i wymienić się doświadczeniami.

JR: To także doskonała okazja, aby spotkać się i porozmawiać. Często nie udaje się to na co dzień z powodu nadmiaru pracy.

Rozmawiali: Marzena Bojarczuk i Grzegorz Rosiak

To post a reply please login or register
advertisement
advertisement