DT News - Poland - Licówki, bonding i sztuczna inteligencja

Search Dental Tribune

Licówki, bonding i sztuczna inteligencja

W ostatnich latach stomatologię najbardziej zmieniły technologie, które bezpośrednio przekładają się na sprzęt, ale przede wszystkim na rozwój zawodowy lekarzy. (fot.: dr Maciej Żarow)

pią. 1 marca 2024

ratować

Na temat estetycznych uzupełnień protetycznych i trendach we współczesnej stomatologii estetycznej rozmawiamy z dr. Maciejem Żarowem.

Jakie są podobieństwa i różnice między licówką porcelanową a kompozytową, popularnie nazywaną bondingiem?
Moim zdaniem, jedno i drugie rozwiązanie jest dobre, ale należy pamietać, że wskazania są zupełnie inne. Licówki kompozytowe są rozwiązaniem stosunkowo prostszym, nieinwazyjnym, niewymagającym preparacji tkanek zęba. Wskazaniem do tego typu uzupełnień jest młody wiek pacjenta lub pacjenci, u których nie powinno się wykonywać licówek porcelanowych.

Licówek porcelanowych nie wykonuje się u pacjentów poniżej 25 r.ż. lub u pacjentów, którzy z różnych powodów obawiają się preparacji i szlifowania, a także pacjentów, którzy z jakichkolwiek względów nie chcieliby w ogóle mieć spreparowanych twardych tkanek zęba. Licówki kompozytowe, czyli bonding ma swoje ograniczenia, jest trudny do założenia wtedy, kiedy zęby są w znacznym stopniu przebarwione. Niełatwo się go robi na wielu zębach, kiedy praca jest kompleksowa – 6, 8 lub 10 zębów w łuku. Nie jest łatwy do wykonania także, jeżeli chodzi o okolicę przydziąsłową, ponieważ z jednej strony kompozyt ma zamaskować zewnętrzną powierzchnię zęba, a z drugiej musimy uniknąć dużego profilu wyłaniania i jakiegokolwiek nawisu. A nie jest to łatwe.

W przypadku licówek porcelanowych, technik dentystyczny dużo łatwiej może zachować kontur zęba i odpowiedni profil wyłaniania, ponieważ pracuje zewnątrzustnie, w laboratorium. Licówki porcelanowe w stosunku do bondingu są też zdecydowanie bardziej trwałe.

Bonding jest rozwiązaniem bardziej ekonomicznym, prostszym, szybszym. Licówki porcelanowe są droższe, ale trwalsze. Licówki, które wykonałem 20 lat temu cały czas funkcjonują w jamie ustnej pacjenta. Jeżeli tylko pacjent ma dobrze podpartą okluzją w odcinku bocznym, nie ma przeciążeń zgryzowych, dobrze dba o dziąsła i nie ma recesji w okolicy licówek, to te wykonane kilkanaście lat temu cały czas funkcjonują i spełniają swoją funkcję.

Jak powiedziałem, jedno i drugie rozwiązanie ma swoje zalety i wady. Wadą licówek porcelanowych jest ich wysoka cena, ale również fakt, że jako lekarze jesteśmy uzależnieni od pracy technika. Technik powinien być naprawdę doświadczony, żeby wykonywać licówki w odpowiedni sposób – powinny być możliwie cienkie, estetyczne, z idealnie dobranym kolorem, kształtem i zachowanym profilem wyłaniania. Tu potrzebne jest doświadczenie, wiedza i czas.

Lekarz, który wykonuje licówki porcelanowe, powinien co najmniej dwukrotnie spotkać się z pacjentem. Na pierwszej wizycie musi spreparować tkanki zęby, na drugiej osadzić gotową pracę, a na kolejnej skontrolować jej funkcjonowanie i estetykę. Niekiedy praca wymaga przymiarek i poprawek, a to generuje kolejne wizyty, co niesie ze sobą dodatkowe koszty zarówno dla lekarza, jak i pacjenta. To są wady licówek porcelanowych, ale ich ewidentną zaletą jest trwałość i kompatybilność, a także to, że bardzo dobrze integrują się z dziąsłami, mogą maskować przebarwienia kolorystyczne, można w łatwy sposób komponować uśmiech na wielu zębach. Oczywiście, przy pracy z łukiem twarzowym i dobrym laboratorium. W przypadku licówek kompozytowych, im więcej zębów mamy poprawić, tym trudniej to wykonać. Jeśli bonding wykonuje się na jednym lub na dwóch zębach, praca jest stosunkowo prosta. Jeżeli na ośmiu albo więcej, wymaga to od lekarza sporo talentu i praktyki, a praktyka to nie tylko kursy, ale przede wszystkim ćwiczenia, ćwiczenia, ćwiczenia… Żeby dobrze pracować kompozytorami trzeba ćwiczyć rękę muszą dobrze ćwiczyć rękę, nauczyć się w pełni wykorzystywać możliwości danego kompozytu.

Czy obecnie, częściej niż kilka lat temu, pacjenci proszą o licówki kompozytowe? Czy można powiedzieć, że licówki kompozytowe, czyli bonding są bardziej popularne wśród pacjentów niż to było wcześniej?
Tak i wydaje mi się, że dzieje się tak głównie za sprawą mediów społecznościowych. Prezentowane tam treści powodują, że pacjenci słyszą słowo „bonding”, ale tak naprawdę nie wiedzą, co to jest. Zdarza mi się, że przychodzą pacjenci z koronami porcelanowych i mówią „Proszę mi wymienić te korony na bonding”. To znaczy, że dla pacjentów termin „bonding” to biały, piękny, błyszczący uśmiech.

Dodatkowo firmy, które które sprzedają systemy ortodontyczne w formie nakładek promują marketing pod hasłem: „Orto, Bridge and Bond”, czyli: „Wyprostuj zęby, wybiel je, a następnie załóż bonding”. Niekiedy uważają to za „złote trio” w stomatologii. Ale to „złote trio” nie zawsze można zastosować, bo nie każdy pacjent po leczeniu ortodontycznym wymaga założenia licówek kompozytowych, czasem bonding może bardziej zaszkodzić niż pomóc. Zatem bonding – tak, jest bardzo dobrym rozwiązaniem, ale nie zawsze i nie dla każdego.

Wyjaśnijmy zatem, czym dokładnie jest bonding.
Bonding to bezpośrednia licówka kompozytowa, która pokrywa zewnętrzną (licową) powierzchnię zęba. „Bonding” jest uproszczoną nazwą pochodzącą od słowa „bond”, a oznaczającą klejenie, wiązanie. To świetne rozwiązanie kliniczne w rękach dobrego, doświadczonego lekarza, który ma odpowiednią wiedzę, a także w przypadkach, gdy są odpowiednie wskazania do jej zastosowania, czyli tam gdzie nie ma bardzo dużego zniszczenia twardych tkanek zęba, gdy nie chcemy ich preparować, nie zmieniamy zanadto koloru zęba. To w końcu bardzo przydatna metoda dla pacjentów młodych, gdzie mamy dobre warunki zgryzowe lub te warunki możemy zmienić za pomocą przebudowy zwarcia. Kończymy uśmiech wykonaniem bondingu, który często po latach wymieniamy na licówki porcelanowe, ponieważ bonding, czyli kompozyt wymaga ze strony pacjenta dobrej higieny, nitkowania, unikania barwiących pokarmów. Z czasem, podobnie jak naturalne zęby, po prostu się zużywa.

Jak w tym kontekście prezentują się licówki wykonane w innych technologiach? Co sądzisz o licówkach wykonywanych metodą CAD/CAM, fezowania lub druku 3D?
Mam doświadczenie zarówno z licówkami porcelanowymi, wykonywanymi technologią skaleniową, jak również tymi, które są wykonywane w laboratorium techniką frezowania. Techniki frezowania to materiał dwóch przemian litu, który jest najbardziej popularnym materiałem. Daje to możliwość korekt. Licówki wykonywane w gabinecie stomatologicznym przy pomocy frezarek czy drukarek 3D mogą być postrzegane jako konkurencyjna alternatywa dla techników dentystycznych. Znam lekarzy, którzy je wykonują na miejscu, ale zazwyczaj zatrudniają w swoim gabinecie technika dentystycznego, który niemal „od ręki” może zmienić kolor, kształt, dokonać koniecznych korekt. Wielu lekarzy nie chce poświęcać czasu na te korekty – łatwiej to zrobić w odcinku bocznym, trudniej w przednim, przy wysokich wymaganiach estetycznych. Jestem przekonany, że technologie z każdym rokiem będą się rozwijać i wkrótce lekarze będą mogli wykonywać takie prace bez udziału technika, korzystając ze skanerów i całych systemów komputerowego projektowania i drukowania.

Atutem na pewno jest precyzja tych technik, ale czy sprawdzą się one także w wysokoestetycznych pracach w odcinku przednim?
Znam lekarzy, którzy projektują, drukują, frezują z różnych materiałów ceramicznych i są w stanie wykonać to w podobny sposób, jak technik dentystyczny. Ale to są hobbyści i ludzie, którzy mają czas, warunki i pasję w tym kierunku. To są wyjątki. W większości przypadków lekarz nie będzie miał czasu i cierpliwości. I wtedy może zatrudnić technika.

Dziękuję za opinię na ten temat! Pomówmy teraz chwilę o Kongresie Europejskiego Stowarzyszenia Stomatologii Kosmetycznej, który niedawno miał miejsce we Wrocławiu. Jakie znaczenie miało to spotkanie dla świata stomatologii – europejskiej i polskiej? Czy wpisywało się w trendy światowej stomatologii estetycznej?
Przede wszystkim chcę powiedzieć, że to było wybitne spotkanie na poziomie nawet nie europejskim, ale światowym. Jakość wyboru wykładowców i tematów była absolutnie doskonała! Połowę uczestników Kongresu stanowiły osoby z Polski, połowę zagraniczni goście. Wszyscy zgodnie stwierdzili, że było to spotkanie „Up to date”, które poruszało wszystkie zagadnienia związane ze współczesną stomatologią. Udało nam się włączyć w zakres stomatologii estetycznej praktycznie wszystkie dziedziny stomatologii, łącznie z tak popularną ostatnio ortodoncji cyfrową. Spotkanie było wybitne! ESCD jest organizacją wyjątkową – z roku na rok ma nie tylko coraz więcej uczestników konferencji, ale także coraz lepsze kongresy, które odbywają się zazwyczaj w bardzo interesujących metropoliach europejskich. Rok temu kongres odbył się w Rzymie, wcześniej w Atenach i Lizbonie.

Jakie trendy obserwujesz w światowej stomatologii estetycznej?
Kongres w dużej części poświęcony był szeroko rozumianej digitalizacji w stomatologii. Było wiele wykładów skupiających się na ortodoncji cyfrowej, skanowaniu, przepływowi informacji pomiędzy laboratorium i gabinetem stomatologicznym. Wiele wykładów poświęcono cyfrowemu planowaniu leczenia, od prostej stomatologii odtwórczej po skomplikowane prace protetyczne, nawet implantologiczne i niezwykle złożone cyfrowe planowanie przeszczepów kości. Mieliśmy na przykład bardzo interesujący wykład prof. Marzeny Dominiak z Wrocławia, która prezentowała innowacyjne techniki drukowania materiałów kostnych.

Wśród uczestników konferencji było wielu młodych lekarzy. Oni dopiero rozpoczynają swoją drogę zawodową. Co im radzisz na początek? W którym kierunku powinni rozwijać swoje kariery i umiejętności?
Najważniejsze to nie podążać samemu do przodu, tylko wspólnie: team work, praca z mentorami, poszukiwanie ich daje ogromne możliwości, przede wszystkim korygowania własnych błędów. Obecnie stomatologia opiera się na doskonałej dokumentacji fotograficznej, wycinkach cyfrowych, konsultacje są dużo prostsze.

ESCD zapewnia właśnie rozwój w oparciu o mentorów. Możliwe jest przydzielenie każdej z osób mentora, który przez rok monitoruje pracę młodej osoby, uczy jak działać wg międzynarodowych standardów. Po roku takiej pracy pod opieką mentora, młody lekarz może stać się certyfikowanym członkiem ESCD. Te procedury dostępne są na stronie Stowarzyszenia. Zapraszamy wszystkich polskich stomatologów, którzy chcieliby uczestniczyć w życiu naukowym tej organizacji. W czasie „Dental Spaghetti” w kwietniu br. będzie możliwość spotkania europejskich mentorów ESCD.

Najbliższy kongres ESCD, we wrześniu 2024 r. odbędzie się w Belgradzie i już dziś serdecznie zapraszam, bo warto tam być. Fakt, że kongres ESCD zagościł we Wrocławiu spowodował, że mieliśmy wielu polskich wykładowców. Wykładowcami byli m.in.: prof. Marzena Dominiak, dr Krzysztof Chmielewski i dr Bartłomiej Karaś. Ja miałem przyjemność wykładać ze swoim mentorem Marco Castro. To dzięki niemu jestem tam, gdzie jestem, bo bardzo trudno byłoby mi podążać w przeszłości samemu i rozwijać się.

Co zmieniło stomatologię w ostatnich 10-20 latach i w jakim kierunku, Twoim zdaniem, podążać będzie ta dziedzina medycyny?
Dynamika zmian jest obecnie ogromna. 20 lat temu na zmiany czekaliśmy lata. Teraz standardem jest mikroskop, wiele gabinetów ma skanery. To, oczywiście, wymaga nauczenia się wielu nowych rzeczy, kształtowania kompetencji i umiejętności. Jeżeli dziś stomatolog nie nauczy się skanować, to za parę lat nie będzie mógł „wskoczyć” w kolejne technologie. Moim zdaniem, w ostatnich latach stomatologię najbardziej zmieniły technologie, które bezpośrednio przekładają się na sprzęt, ale przede wszystkim na rozwój zawodowy lekarzy.

Nowe technologie umożliwiły wykonanie licówek o grubości 0,3 mm, a więc zredukowanie preparacji do minimum, a nawet wykonywanie uzupełnień bez preparacji. Możliwe są odbudowy bez naruszenia struktury zębów. Zmieniła się także implantologia, stając się bardziej przewidywalną – może być planowana i realizowana cyfrowo.

A czego oczekuję w najbliższych latach? Oczekuję, że do stomatologii wejdą algorytmy sztucznej inteligencji, która bardzo nam może pomóc i usprawnić pracę. Natomiast z pewnością nie życzyłbym sobie, by nowe technologie i sztuczna inteligencja zaburzyły nam myślenie i podstawy stomatologii. Chciałbym, żebyśmy cały czas bardzo dobrze planowali w oparciu o całokształt naszej wiedzy, którą zdobyliśmy zarówno na studiach, jak i na wszelkich kursach, edukacji podyplomowych i w praktyce.

To post a reply please login or register
advertisement
advertisement